top of page
Boryczówka (filmowe Krużewniki), dom polski zamieszkały przez Łemków wysiedlpnych z Jarosławia

foto: Ryszard Wiese

 

 A w Krużewnikach był?


 Każdy z nas zna ten cytat z filmu „Sami swoi” Sylwestra Chęcińskiego. Czy zastana­wialiście się, gdzie są te Kru­żewniki i czy miejscowość istnieje na prawdę?

 A czy ktoś z Was zastanawiał się skąd kon­kretnie się wzięli Sami Swoi? 
Skąd przyjechali, skąd pochodzi ta ziemia w lnianym woreczku na szyi jak skarb największy? 
Skąd ten karabin, co to z niego zamek wylata, ale zawsze pod ręką, „bo sąd sądem, ale spra­wiedliwość musi być i tak po naszej stronie”.
Skąd przywieźli ten język - choć śpiewny, to w mowie twardy?
Do jakiego miejsca tęsknili zasypiając?
Skąd?

Tułają się tak czterdzieści dni w poszukiwaniu swojego miejsca. W zasadzie, to SWOJE pozo­stawili tam, gdzie „nawet niebo ma inny błękit”. I odnajdują nowe miejsce, gdzie osiadł ich stary sąsiad. Ten nierozłączny element ich starego ży­cia – „Wróg, ale swój”.! Przecież ich miejsce było tam, gdzie i on - za miedzą!

Nie wszyscy widzowie wiedzą, że kanwą napi­sanego najpierw słuchowiska radiowego zatytu­łowanego „I było święto”, a następnie scenariu­sza filmowego, była historia wysiedleńców z po­dolskiej wioski autorstwa Andrzeja Mularczyka. Opisał on losy swojego stryja Jana Mularczyka (filmowy Kazimierz Pawlak). Cała historia jest w większości oparta na faktach, a pierwowzo­rem Pawlaka był stryj Jaśko, który osiedlił się na ziemiach odzyskanych. Wybrał wieś Tymowa ponoć, tylko dlatego, że zobaczył pasącą się na łące krowę swego sąsiada z Boryczówki, z któ­rym był skłócony.

Nieliczne już opuszczone chłopskie chałupy przez Polaków stoją do dziś. Giną przed wzro­kiem przechodnia w chaszczach. Umierając po­woli nadgryzane systematycznie zębem czasu. Nie mieszkają już w nich przesiedleni Łemkowie z okolic Jarosławia. Gdyby nie solidne dachy, na których leży jeszcze dachówka holenderka, tu­dzież  blacha i wszędobylski eternit, wykonane przez rodzimych rzemieślników tamtych i póź­niejszych lat, ściany wykonane z suszonej gliny czy też drewniane szkielety domów obciągnięte gliną wymieszana z sieczką dawno by deszcz rozmył. 

Nie przetrwała Pawlakowa chałupa kryty sło­mą, choć ziemna piwnica służy obecnym gospo­darzom – „A dom murowany, piwniczny, niekry­ty słomą, jak nasza chałupa w Krużewnikach, a dachówką podłóg rozumu i przepisów przeciw­pożarowych”. – Mówił Kazimierz Pawlak.

Dom Mikołaja Polakowskiego, czyli Kargulowy stoi do dziś. Mieszkała w nim do końca zmarła przed kilku laty, córka przesiedleńców z podkar­pacia, pani Deblicka. 

W pustych izbach opuszczonych domów, za­chowały się dawne piece chlebowe z zapiec­kiem. Takie same, na jakim urządzono posłanie filmowej babci Eleonorze. Przetrwała do dziś sieczkarnia Jana Mularczyka, który nota bene był ostatnim sołtysem w Boryczówce. Wyje­chał ostatnim transportem na ziemie zachod­nie, wcześniej żegnając sąsiadów i przekazując opuszczone domostwa przybyszom z Polski. 

Staw, utworzony na leniwie płynącym strumy­ku o tej samej nazwie co wieś, którego spiętrzo­ne wody napędzały młyńskie koło, dziś jest tylko łąką, na której pasą się krowy. Pozostał młyn, na którego schodach w letnie wieczory zasiadała młodzież. Ich śpiew unosił się nad stawem., To tu rodziły się przyjaźnie, które niejednokrotnie przeradzały się w głębokie uczucia na całe życie. Ten, choć jeszcze mle zborze, powoli odchodzi do kresu swego żywota. Był też przed wojną źró­dłem energii elektrycznej dla bogatych gospo­darzy z wioski, kiedy zamontowano prądnicę.

Kościół zamknięty przez sowietów i zamienio­ny na magazyn nawozów sztucznych przetrwał w dobrym stanie a w nim ołtarz główny. Zwrócony wiernym w 1997 roku został przebudowany na cerkiew greko-katolicką.

Ta, malowniczo położona wioska wzdłuż me­andrującej przez dolinę rzeki, powoli pustoszeje. Młodzi opuścili ją w większości w poszukiwaniu lepszego życia i pracy, często poza krajem. W nielicznych starych domach tętni życie, trochę leniwie, ot tak, spokojnie – jak to mówił Pawlak z ekranu „a nie lepiej to spokojnie żyć”.

Nowe domy, skromne domy, ukazują zmia­ny pokoleniowe, jakie zachodzą na ukraińskiej wsi. 

A w Krużewnikach był? – Byliśmy!


Andrzej Mączkowski
Wiesław Makulski
foto: Ryszard Wiese

bottom of page